Energetyka, muzyka i publicystyka.
Grzegorz Kwiecień. Prywatna strona autora.

 

Mapa witryny
Poprzedni
Następny

Kajko PV Kokosz.

Jak czytamy z zadowoleniem na wikipedii, "Szkoła latania", komiks z serii Kajko i Kokosz autorstwa Janusza Christy jest obecnie lekturą szkolną. (Wg. wikipedii od roku 2016). Autor już od roku 1975, tj. od czasu, kiedy pierwszy raz przeczytał ten komiks w Świecie Młodych jest przekonany do ogromnych walorów edukacyjnych tego utworu. Tak, proszę państwa "zwykły" komiks stał się lekturą.

Wprowadźmy się w nastrój

- Nie mam już siły, jestem straszliwie głodny
- Zostawcie tu swego kasztelana na pastwę dzikich bestii...
- Zróbcie jeszcze jeden wysiłek! Znalazłem karczmę przy drodze! Najemy się tam i odpoczniemy.
- Witam dostojnych gości i zapraszam, na kaszę z jajecznicą oraz pieczony drób.
- Może być też dzban miodu.

- Uuufff
- Co za zapachy... Zamawiam potrójną porcję.
- U mnie płaci się z góry, najchętniej przyjmuję złoto.
- Cooo?! Nie macie ani grosza?! Więc precz mi z oczu, przybłędy!!!

- Wiedz, skąpcze, że znamy sposób na to, by w mig zdobyć worek złota. Lecz nie lubimy dźwigać zbyt wielkich ciężarów.
- Pójdziemy do innej karczmy! Tam się przekonają, co jesteśmy warci.
- Nie zrobię już ani kroku.
- Tutaj umrę.
- Worek złota?! A jeśli to prawda...
- Błagam was, nie odchodźcie, możemy się przecież dogadać...

- Co ten Kajko wymyślił?...
- Powierzcie mi tajemnicę zdobycia bogactwa, a ugoszczę was po królewsku.
- Zgoda, lecz nikomu tego nie zdradzisz?
- O to bądźcie spokojni. Zadrość skutecznie zamknie mi usta.
- Łobuz...

- Wyjdź na rozstajne drogi i przy świetle księżyca długo i głośno wołaj trzy słowa: chcę być bogaty!
- Ależ to bardzo proste! Zaraz wzejdzie Księżyc. Lecę!

- Zostaliśmy sami. Zasiądźmy więc do stołu
- Kajko, niech cię uściskam!
- Z takimi wojami nie zginę!

Minął jakis czas.
- Ufff... Jestem wreszcie najedzony.
- Ja też
- Możemy się teraz spokojnie przespać.

Wstawał świt. Karczmarz coraz słabiej wykrzykiwał swoje życzenie.
- Chcę być bogaty!
- Chcę być bogaty!
- Chcę...

- Musimy cię już pożegnać, co mówisz?
- Chcę być bogaty...
- Przecież jesteś bogaty. Zawsze byłeś

Obniż swoje rachunki za prąd dzięki instalacji fotowoltaicznej. Aby być bogatym, wystarczy, abyś kupił panele PV, falownik PV i magazyn energii. Nasz kalkulator pokaże ci, że upływie prostego czasu zwrotu, dzięki twojej inwestycji w nasze obżarstwo będziesz mógł być bogaty. Będziesz miał tani prąd. Oprócz oczywiście kosztów inwestycji oraz kosztów utrzymywania tego samego przyłącza, które i tak utrzymywałeś, będziesz miał tani prąd. Póki co jednak niezbędne koszty transformacji energetycznej musisz ponieść.

- A przecież już miałeś tani prąd. Przed celową, spekulacyjną podwyżką i gigantycznym podatkiem CO2 wszyscy rzecz jasna mieliśmy tani prąd.

Średnia cena prądu na Rynku Bilansującym za styczeń 2015 wynosiła 142 zł/MWh, a za maj 2025 wynosiła 425 zł/MWh. Cena jest 2,99 x większa.

Pominąwszy spekulację na początku wojny podwyżki cen prądu sa idealnie skorelowane z ceną opłaty ETS CO2. Istotne zwiększenie udziału OZE, jakie się w tym czasie dokonało nie miało na to żadnego wpływu. Przypominamy, że zgodnie z zasadą Merit Order klient na giełdzie zawsze płaci cenę maksymalną, choćby i inne źródła były tańsze, a taki mechaznim jest potrzebny, by na cenie prądu z węgla wypracować fundusz dla finansowania kontraktów różnicowych dla OZE. Przypominamy też, że agresja Putina była tylko pretekstem dla podwyżek - gdyby nie regulamin giełdy nie byłoby by podstaw, by na cenę prądu w Polsce przenosiły się niedobory gazu w Niemczech.

OZE, jak były drogie, tak samo drogie dalej są.

Za portalem Wysokie napięcie przypominamy, patrz rysunek powyżej, że zadowalająca dla OZE cena od roku 2009 po dziś dzień utrzymuje się sporo powyżej 400 zł/MWh. Tylko wtedy różnicę między poziomem cen rynkowych, a poziomem niezbędnym pokrywano zielonymi certyfikatami sięgającymi 300 zł/MWh, a teraz do dokładnie takiego samego poziomu cena jest podbijana za pomocą opłaty ETS. Praktycznie chodziło o to, że zwykłe dotacje źle kojarzyły się z ideologią wolnego rynku promowaną przez skrajne odłamy liberalizmu, więc obecne rozwiązanie jest nieco bardziej zgrabne ideologicznie. Rzecz jasna określenie "podatek" też nie bardzo się w liberalizm wpisuje, więc lepiej nazywać to "opłatą ETS", która oczywiście ma charakter "rynkowy", tylko z pulą ustalaną arbitralnie, ale to już naprawdę szczegół.

Kogo by interesował okres, w którym cena zielonych certyfikatów była niska, a podatek CO2 jeszcze nie był dokuczliwy, to autor świadczy, że niektóre OZE musiały się po prostu zatrzymać. Z tamtego okresu pamiętamy kłótnie i oskarżenia, głównie kierowane pod adresem urzędników, że nie wydali odpowiedniej puli zielonych certyfikatów i pod adresem współspalania biomasy, co już było złośliwe. Głównym winowajcą był niekontrolowany przyrost mocy wiatraków, które sądziły, że zielone certyfikaty to studnia bez dna. Wymyślono więc inny, równoległy sposób subwencjonowania OZE (oprócz zielonych certyfikatów, które pozostały), a ostatecznie rzecz wyjaśniono brutalnym podatkiem na konkurencję.

Wymieniona wyżej biomasa, jak była 2x droższa od węgla, tak jest do nadal. Wieloletnia cena miału energetycznego przed greenflacją wynosiła około 12 zł/GJ, za marzec 2025 jest to 16,55 zł/GJ. Biomasa kosztuje około 35 zł/GJ. Nieładnie się więc powatrzamy, że różnicę pokrywano wtedy zielonymi certyfikatami, teraz załatwia to podatek CO2. Bez żadnych dotacji - maszyny stop.

Bardzo śmiesznie wyglądały po wprowadzeniu ETS żale apologetów OZE-izmu, że jesteśmy sami sobie winni, bo nic nie robiliśmy, aż nas zaskoczył rzeczony CO2 podatek: każdy dyrektor, który by uruchomił nieopłacalną instalację OZE bez dotacji i bez ceny rynkowej wypracowanej na węglu z ETS miał do wyboru - pójść do więzienia za długi, albo popaść w długi z tytułu wstrzymania spłaty odsetek od nieczynnej instalacji OZE.

Chytry karczmarzu zapamiętaj: byłeś i jesteś bogaty. Ale zachciało ci się w swej chytrości mieć jeszcze więcej. Zachciało ci się worka złota unijnego, zachciało ci się "darmowej" energii, a na koniec jeszcze zachciało ci się poszerzenia naszego Imperium Dobra, tak by uszczęśliwić naszą dobrocią sąsiadów innych. Chytry dwa razy traci, a spora gromadka pasibrzuchów jeszcze sobie przy tym dobrze poje.

Apologeci UE twierdzą, że bez niej nie poradzilibyśmy sobie - no przepraszam, największy wysiłek organizacyjny został dokonany w latach 1989-2004. UE przyszła na gotowe, przyszła do kraju z gospodarką rynkową, po transformacji dokonanej na własny koszt, bez niczyjej pomocy i jeszcze opędzając się od brygad Mariotta. Koszt ogromny, przede wszystkim społeczny. Obecnych korzyści mierzonych w złotówkach PKB nie można porównywać z tamtym okresem. To wtedy wysiłek był większy, niż teraz.

Zresztą - nawet sami apologerci UE twierdzą, że bezpośrednia pomoc UE nie jest tak duża, jak skutek inwestycji, które do Polski napłynęły. A bez UE by nie napłynęły? Kapitalizm jest chciwy, jak ten nasz karczmarz, i ślepy. Gdzie tylko jest szansa, żeby zarobić - tam się pcha.

Postarajamy się raczej, żeby następny felietonista, zamiast komiksowego zwrotu przecież byłeś karczmarzu bogaty nie przypomniał nieco bardziej starszego miałeś chamie czapkę z piór...

Zakończono 1.06.2025