Jak dają, to bierz. Autor, jako zdecydowany przeciwnik energetyki odnawialnej często spotyka się z pytaniem:
- czy gdybyś miał dom, to kupiłbyś sobie fotowoltaikę?
- Tak oczywiście, gdyby mi się to opłaciło, to bym kupił.
- Jak zatem jest to możliwe?
Odpowiedź: bo autor umie liczyć. Ba, nawet odróżnia jednostki mocy od energii, a nawet odróżnia entalpię od entropii. Małego tego, autor odróżnia także przedrostki przy jednostkach, a żeby do czegoś przekonać słuchacza autor nie musi kretyńskim wzorem programów popularyzatorskich przeliczać przewidywanych oszczędności na miliony żarówek lub setki mieszkań. (To takie dziwne "ekologiczne" jednostki energii).
Jeśli zatem w Twoim indywidualnym rozliczeniu wychodzi, że ci się opłaci, to bierz. Jeśli ktoś ci wręcza dotacje
z nieswoich pieniędzy, to bierz, oczywiście bierz.
Natomiast autor próbuje zwrócić uwagę, że fotowoltaika nie opłaci się nam wszystkim, jako społeczeństwu razem,
także i świeżo obdarowanym właścicielom fotowoltaiki.
Po pierwsze, żeby komuś dać, trzeba komuś zabrać. Jeśli dotacje powstają w wyniku dodruku pustego pieniądza, to zabieramy innym nie wprost, tylko poprzez kradzież oszczędności. Jeśli to są dotacje unijne, ale powstały w ten sam sposób, to dalej jest to kradzież. Jeśli mamy rzeczywiście wypracowane środki, to może sensowniej było je przeznaczyć na inne cele, np. na oczyszczalnie ścieków? (A co, to nie ekologia? A może oczyszczalnie to ekologia mniej ważna ?) Że nie wspomnę o lecznictwie powiatowym, gdzie być może bezpośrednie ratowanie zdrowia ktoś mógłby uznać za ważniejsze od ratowania świata, kto wie. W Polsce referendum za wprowadzeniem OZE nie było. Ależ populista z tego autora, w prosty sposób schlebia ludziom, za nic mając nasze szczytne idee...
Po drugie, każde OZE generuje koszty osierocone, ale akurat fotowoltaika wyjątkowo silnie. I za to na pewno zapłacimy, tylko na rachunku będzie to inna pozycja, nie bezpośredni koszt wytworzenia energii.
W szczególności musimy zauważyć, że fotowoltaika teoretycznie owszem, generuje energię w dzień, czyli niby wtedy, kiedy potrzebujemy. Ale niestety nie tam, gdzie potrzebujemy. Foto generuje w sieciach niskiego napięcia w obszarze zabudowy indywidualnej, a prądu w tym czasie potrzebujemy, ale w sieciach dla odbiorców przemysłowych.
Fizycznym skutkiem niepotrzebnej generacji jest wzrost napięcia. Można temu zapobiec aż na 4 sposoby: można wyłączać niepotrzebną fotowoltaikę, można zastosować w sieci transformatory z automatycznymi przełącznikami zaczepów, można zastosować w sieci przesuwniki fazowe, (sprzedawcy na targach obiecują, że to będzie tańsze), można zastosować bateryjne magazyny energii elektrycznej.
Ogólnie trzeba mówiąc najprościej dostosować sieci do eksportu prądu ze wsi do miast, a jeszcze prościej trzeba ładować pieniądze w sieć, żeby uciszyć protesty tych, którym się falowniki wyłączają od wzrostu napięcia.
Rachunek za modernizacje j.w. będzie nam wystawiony w pozycji "za przesył" lub "za dystrybucję". Sama zielona energia będzie "darmowa", tylko coraz więcej ukrytych kosztów pojawi się gdzie indziej.
Ponieważ słońce wyłącza się codziennie, w każdym wypadku trzeba ponosić koszty źródeł rezerwowo regulacyjnych, obojętnie, czy to magazynów, czy elektrowni konwencjonalnych, z tym, że elektrowni zawsze, bo odpowiednio skutecznych magazynów jeszcze nie wynaleziono. Elektrownie zepchnięte do roli rezerwowej muszą to sobie "odbić" odpowiednio podnosząc opłatę za interwencję (prosta ekonomia) i to jest kolejny koszt osierocony, a nasze niewiniątko OZE w dalszym ciągu jest "darmowe".
Bardzo nieprzyjemną cechą fotowoltaiki jest prędkość ubywania jej mocy w godzinach wieczornych. Z fachowego pkt. widzenia w takim wypadku najlepiej jest stawiać rezerwowe elektrownie gazowe, które można szybko uruchamiać, dlatego rozwój "ekologii" jednoznacznie był powiązany z żądaniami przejścia w jak największym stopniu na gaz. Ale takie zaburzenie na rynku gazu nie jest możliwe bez reperkusji politycznych i tu się zielonym naprawdę porąbało (dobrze, że to witryna prywatna).
Jednak pominąwszy polityczne problemy w zdobyciu dużych ilości taniego gazu trzeba powiedzieć, że wymuszona budowa elektrowni gazowych również jest kosztem osieroconym korzystania z "darmowej" energii słońca.
Fotowoltaika generuje oczywiste nierówności społeczne. Połowa społeczeństwa mieszkająca w blokach ma iluzoryczne możliwości korzystania z fotowoltaiki, więc na 99 % z niej nie skorzysta. Natomiast wszystkie wymienione i niewymienione koszty osierocone poniesie. Podkreślmy: nasza przykładowa emerytka dogorywająca na 32 m2 w 10-cio piętrowym wieżowcu nie ma żadnego interesu w tym, żeby dopłacać do modernizacji wiejskich sieci nn tylko dlatego, że ktoś zdobył dotacje do fotowoltaiki.
Zieloni nie mają żadnych uprawnień ku temu, by dokonywać redystrybucji dochodu narodowego, by decydować, kto ma być jeszcze bogatszy, a kto ma umrzeć w biedzie. Takie decyzje można by podjąć po odpowiednio burzliwej debacie parlamentarnej, ale takiej nie było. Tym bardziej powtórzmy, nie było także w Polsce referendum za wprowadzeniem OZE.
Godnym jest i sprawiedliwym, by za zagrożenia powodowane w sieci przez fotowoltaikę odpowiedzialność ponosili jej miłośnicy i chociażby nie wiem jak szczytne hasła były wmawiane prosumentom przez apologetów zielonej energii, to od początku było jasne, że to eldorado wiecznie trwać nie będzie i w jakiejś formie będą oni musieli za to zapłacić. Czy to poprzez zmianę taryfy, czy to poprzez zakup magazynów energii. Te ostatnie nie są prosumentom do niczego potrzebne, są one potrzebne, jak to wyżej powiedziano, by ratować system przed bezpośrednim zagrożeniem wynikającym z cowieczornego wyczerpywania się niewyczerpywalnego źródła energii. To jest jednoznaczne uzasadnienie techniczne.
Aby powyższemu sprostać i zmusić prosumentów do zakupu magazynów tworzy się odpowiednio dokuczliwe taryfy finansowe, albo wprowadza się ogólnie podwyżki dla wszystkich, żeby prąd był tak drogi, żeby ludzie jednak te magazyny sobie pokupywali.
Dlatego na wstępie powiedziano: jeśli komuś się opłaci - jego sprawa, ale na pewno nie opłaci się społeczeństwu z powodu wyróżnionego boldem w poprzednim akapicie. 29.04.2022