Część 1. Postulat utworzenia Instrukcji prowadzenia prób ruchowych.
Stawiam środowisku BHP-owców zarzut przesady. Pomimo, że na początku niniejsza publikacja być może będzie sprawiała wrażenie zwykłego zrzędzenia „użytkownika przepisów zmęczonego ich nadmierną ilością”, to jednak jest ona napisana na podstawie wypadku dramatycznego, którego szczegółów nie można podać ze względu na toczące się postępowanie, nie o to zresztą chodzi.
Na pewno szkodliwą przesadą jest mnożenie wszelkich alarmów i zabezpieczeń bez żadnego stopniowania, ponieważ popadamy w rutynę i stępiamy czujność adresatów naszych ostrzeżeń. Wszyscy lekceważymy alerty RCB o nadchodzącej burzy, ponieważ ich celem nie jest uratowanie kogokolwiek przed przewracającym się drzewem, a zabezpieczenie dyżurnego synoptyka IMGW przed pozwami prawnymi z tytułu nie wydania ostrzeżenia. Machina prawna, działając w dobrej wierze stworzyła potwora.
Także i BHP, jako sposób na zabezpieczenie Pracodawcy przed pozwami to kompletne wypaczenie idei BHP. Doszliśmy do ściany i zgubiliśmy sens naszej pracy – przecież chodzi nam o to, aby do wypadków nie dochodziło, a wtedy nie będzie i tego problemu drugiego. Środowisku BHP jest potrzebne spojrzenie z zewnątrz.
W szczególności nie da się poprawić bezpieczeństwa poprzez zdobywanie kolejnych podpisów pracownika, które kiedyś wystarczyło zebrać raz na kilka lat po kolejnym szkoleniu okresowym, a teraz bywa, że już nie codziennie, a przed każdą, kolejną pracą, oczywiście odręcznie, na formularzu spełniającym wymogi wg. załącznika 7a do instrukcji 1b/237.
Twórcy tego myślenia zakładają, że człowiek rozumny, zanim podpisze, to się zastanowi, bo za podpisem idą funkcje karne, ale powtórzmy, przecież nie o to chodzi, żeby w codziennej pracy straszyć się prokuratorem, tylko o to, żeby naprawdę nie dochodziło do wypadków. Autor świadczy, że zna przypadki, gdy wszystkie osoby funkcyjne wypełniły wszystkie formularze i złożyły wszystkie podpisy, a do wypadku i tak doszło, ponieważ oprócz papierologii nie zrealizowano wymogów podstawowych. W jednym z takich przypadków autor doszedł do wniosku, że elektryk nie posiadał aktualnego schematu rozdzielni (środek techniczny, kompetencje pracownika), ale jego służby BHP doszły do wniosku, że trzeba stworzyć kolejny rejestr z kolejnymi podpisami.
Oczywiście, przyczyną wypadku zawsze jest „nieprzestrzeganie aktualnych przepisów BHP”, tylko lepiej by było, żeby osoba pisząca taki protokół nie traciła czasu na ogólniki, tylko nakazała powieszenie w widocznym miejscu zaktualizowanych schematów elektrycznych.
Podpis nie zabezpiecza, zabezpieczają tylko techniczne środki zabezpieczenia.
Przy dużym natężeniu robót podpisy składa się rutynowo i przy takiej częstotliwości wszelkie funkcje karne w umyśle najczęściej się wyłączają, ciągły strach byłby zresztą objawem choroby psychicznej. Autor, jako Koordynujący składa takie podpisy kilkanaście razy dziennie, więc już widać, że nie tędy droga, że potrzebne są inne rozwiązania, o czym będzie w części drugiej. Walcząc o odręczne podpisy na papierze tradycyjnym zwiększamy bezpieczeństwo papierowe, głównie Pracodawcy nie Pracownika.
Według BHP-wców maszyna może tylko stać całkowicie zabezpieczona przed załączeniem, albo pracować zgodnie z DTR producenta wyposażona w komplet osłon, zabezpieczeń i oczywiście z zamkniętymi włazami. Taki dogmatyzm uniemożliwia sensowne przeprowadzenie prób ruchowych, szczególnie z otwartymi włazami, jeśli to konieczne dla obserwacji wnętrza maszyny. Można chować głowy w piasek i trwać przy poglądach w rodzaju „pod żadnym pozorem nie zezwala się”, tyle, że takie podejście nie rozwiązuje problemu. Powoduje tylko dyskomfort psychiczny pracowników, którzy, nie mając wytycznych przeprowadzania prób ruchowych improwizują, w jaki sposób dokonać „falandyzacji” prawa. Między Instrukcją Organizacji Bezpiecznej Pracy w Energetyce zapewniającą bezpieczne przeprowadzenie remontów, a DTR producenta oraz instrukcjami operacyjnymi zapewniającymi bezpieczne prowadzenie ruchu występuje po prostu luka prawna. Przepisy przewidują furtkę w postaci odwołania do „Innej Instrukcji”, szkopuł w tym, że takiej nikt nigdy nie wydał.
W ten sposób autor krytykujący mnożenie przepisów po każdym wypadku obwieścił postulat utworzenia ramowej instrukcji przeprowadzania prób ruchowych, ale miejmy nadzieję, że będzie ona konkretna i przydatna. Czy będzie osobną instrukcją, czy dodatkowym rozdziałem IOBPwE – chyba to nie ma żadnego znaczenia.
Skoro maszyna musi pracować z otwartymi włazami, to trzeba zastosować inny środek zapewniający bezpieczną separację pracowników od obszaru stanowiącego zagrożenie.
Najprostszym sposobem jest wygrodzenie. Ale ten właśnie środek bezpieczeństwa jest powszechnie nadużywany. Wygradzamy zawsze. Maszyna stojąca w remoncie jest przed dwa miesiące wygrodzona. Nawyk wielokrotnego przekraczania białoczerwonej taśmy zostaje w ten sposób wyrobiony u wszystkich dokładnie pracowników remontowych, wszystkich specjalistów prowadzących nad nimi nadzór i… pracowników BHP dokonujących kontroli, czy przedmiotowi pracownicy pracują bezpiecznie, czytaj właśnie po przekroczeniu czerwonej linii. W tym właśnie miejscu autor stawia zarzut przesady.
Gdy miejsce pracy nie jest głęboką dziurą, rozebrana maszyna nie ma ostrych krawędzi, etc, czy my musimy ją wygradzać z wszelkimi szykanami? Czy stojąca, zabezpieczona przed załączeniem, wystudzona, przewietrzona maszyna jest groźna i dlatego ją musimy wygradzać? Nie prawda. Maszyna, do której wchodzą ludzie jest całkowicie bezpieczna. Być może nie ma czego wygradzać, być może to wygrodzenie stosujemy w celach estetycznych lub porządkowych - w takim razie trzeba się zastanowić nad formą.
Następnie, pod koniec remontu, ale przed zakończeniem remontu występuje potrzeba przeprowadzenia prób ruchowych z otwartymi włazami. Wszelkie, techniczne środki zabezpieczenia przed nieuprawnionym załączeniem zostają wycofane. Wszystko to, o co tak bardzo się spieramy, wszystko to, co rygorystycznie sprawdzają BHP-wcy kontrolujący miejsce pracy – otóż wszystko to zostaje wycofane. Jeden z przedstawicieli kadry remontowej na wieść o wypadku sformułował gorący komentarz „będziemy wam kable siekierą odrąbywać” – no i co z tego? Przed pierwszym uruchomieniem kable zostaną przywrócone. Wszystkie podpisy na stosownym formularzu zostaną złożone obwieszczając zakończenie pracy. Przypadkowa i pod wpływem emocji wypowiedź remontowca j.w. dowodzi znakomicie, że większość uczestników procesu bezpiecznej organizacji prac jest zafiksowana na jego początku, nie dostrzegając końca, o czym jeszcze będzie poniżej.
Oczywiście, zawsze istniała furtka umożliwiająca obejście problemów polegająca na wydaniu pisemnego polecenia na przeprowadzenie prób ruchowych, sprowadzającego się ponownie do złamania przepisów i zezwolenia na załączenie maszyny z otwartymi włazami, (tylko już legalnie?).
Przecież wygradzać trzeba właśnie wtedy. Skoro zdecydowano się na czasowe wycofanie ochrony podstawowej, tj. osłon i włazów zapewniających zachowanie odpowiedniej odległości od elementów ruchomych - należy zastosować ochronę zastępczą, a tu oczywistym sposobem jawi się właśnie wygrodzenie takie, aby rzeczoną bezpieczną odległość przywrócić/zachować. Zatem staje się oczywiste, że nie należy stosować wygrodzenia w sytuacjach de facto bezpiecznych, a zastosować je wyjątkowo, wtedy, kiedy to rzeczywiście potrzebne.
Oczywiście rozwiązaniem może tu być inna forma wygrodzenia w trakcie rutynowych prac remontowych, a inna w czasie prób ruchowych. Można przecież zastosować słupki z tabliczkami „trwa remont w obszarze nazwa”, a czerwoną taśmę w czasie prób ruchowych, lub na odwrót, powieśmy tabliczki „próby ruchowe w całym obiekcie”, w każdym bądź razie doprowadźmy do sytuacji, w której próby ruchowe będą wydarzeniem szczególnym, które zgodnie z ludzką psychiką doprowadzi do wzmożenia uwagi zamiast realizować przypadek 73-go przekroczenia czerwonej linii, którą przekraczaliśmy przez poprzednie 72 dni.
Postulat 1
Nie zakazujmy prób ruchowych z otwartymi włazami (skoro to niemożliwe), nie twórzmy ruchowego podziemia, tylko je unormujmy.
Postulat 2
Forma wygrodzenia strefy pracy w trakcie rutynowego remontu musi być znacząco odmienna od wygrodzenia w czasie prób ruchowych. Należy unikać przesady w sytuacjach rutynowych, mobilizować w sytuacjach szczególnych.
No dobrze, ale załóżmy, że nieszczęśnik miał zły dzień, ominął wszelkie ostrzeżenia (lub już je zdjęto) i „tylko” wrócił do maszyny po zapomniane narzędzia. No nie nasza wina, to on nie dostosował się do procedur, tylko co z tego? Wyrzuty sumienia do końca życia. To może lepiej chrońmy strefę prób ruchowych znacznie silniej, czy też szerzej, niżby to wynikało z przepisów? Przecież to wydarzenie rzadkie, nie nadszarpnie budżetu pracodawcy, nie wymaga dodatkowego zatrudnienia. Akurat teraz przesada jest potrzebna – tak, mamy chronić potencjalnych nieszczęśników przed nimi samymi, mamy być mądrzejsi od nich.
Maszyna/instalacja była wielopiętrowa. Wszyscy z ogromnym natężeniem uwagi prowadzili obserwację wyznaczonego rejonu prób, tj. poziomu, na którym był otwarty właz i prowadzono oględziny testowanego urządzenia. Poszkodowany wszedł przez właz na innym poziomie, nie widocznym z pkt. obserwacji.
Postulat 3
Wprowadza się pojęcie Rozszerzonej Strefy Pracy. Ma ona być rozszerzeniem strefy pracy wyznaczonej w myśl IOBPwE i obejmować wszelkie możliwe dojścia do rejonu prób. Obszar chroniony musi mieć postać sfery. Pilnując nie patrzymy tylko do przodu, do tyłu, w lewo i w prawo, ale także do góry i w dół. Podstawowym błędem obserwacji jest patrzenie z natężoną uwagą prosto przed siebie. A mówiąc po wojskowemu – a wróg może nadejść znienacka. Czasami na szkoleniach przypomina się obowiązku patrzenia w górę – żeby nam coś nie spadło z suwnicy. A poszkodowany wszedł przez właz dolny. Nawyk obserwacji sfery zamiast koła trzeba wypracować.
Postulat 4
Na czas prób ruchowych służby produkcyjne mają obowiązek wystawiania dodatkowych pracowników do ochrony wszelkich możliwych dojść do rejonu prób przed niepowołanym, czy też omyłkowym wtargnięciem. Nazwijmy to wprost obowiązkiem wystawienia wartowników, którzy nie mają śledzić samej maszyny, a dojścia do maszyny.
Postulat 5
Wszelkie wejścia do instalacji (dotyczy w szczególności instalacji piętrowych, wielopoziomowych) muszą zostać zablokowane za pomocą włazów, osłon lub dodatkowych osób pilnujących. W praktyce powinien zostać otwarty tylko ten właz, przez który będzie prowadzona obserwacja.
No nie szkoliliśmy ludzi do tej pory w ten sposób. Skoro nie wolno załączać, skoro zawsze wszystkie włazy mają być zamknięte, to przepisy są jasne, a kto nie dostosował się do przepisów, to sam winny, bo przecież mamy jego podpis … Okazuje się, że dogmatyzm szkodzi. „Zamknij wszystkie włazy oprócz ostatniego, przez który będziesz patrzył” może tak powinniśmy szkolić, zamiast „surowo zabrania się” i „wszystko powinno być wyłączone”…
Postulat 6
Zasada ograniczonego zaufania, jak w przepisach o ruchu drogowym.
Po co autor się wymądrza, przepisy są dobre, tylko pracownik się nie dostosował. Nie, przepisy nie są i nie były dobre, ponieważ pracownik zginął. Okazały się rygorystyczne tam, gdzie to nie było potrzebne i całkowicie nie wystarczające w godzinie próby. Sprawdzano wygrodzenie miejsca pracy wokół stojącej, rozebranej i niezdolnej do ruchu maszyny. Po zakończeniu prac rygory zdjęto i pilnować przestano. Najwyraźniej nie na tym fragmencie prac skupiono uwagę specjalistów od bezpieczeństwa. Lata szkoleń, zmuszania do czytania instrukcji i składania podpisów nie wypracowały u podwładnych odruchu psa Pawłowa. Ten pies nie ma się ślinić przy każdej, codziennej czynności, tu wystarczy, że będzie grzeczny, natomiast ma się ślinić na hasło „próby ruchowe”.
Wtedy pilnuj przesadnie zbyt duży obszar, ostrzegaj przesadnie zbyt wielu.
Przykładowa instrukcja prowadzenia prób ruchowych jest tutaj. Obiecujemy, że krótsza, niż tekst powyższy.
Jeszcze krótsze powinny być szkoleniowe Sztuczki mnemotechniczne. Marne są szanse, aby autor doprowadził do zmiany prawa, ale ludzi uczymy za pomocą prostych wierszyków, a nie wielostronicowych instrukcji, więc spróbujmy.
„Przy próbach ruchowych wystaw wartowników, pilnuj sfery.”
„Pilnowanie obowiązuje do ostatniego gwizdka, jak w piłce.”
W domyśle można zostawić, dlaczego „sfery”, nie koła, „bo sześć stron świata masz pilnować, a maszyna jest wielopiętrowa i ma różne dojścia”.
Jeszcze bardziej brutalny przekaz "pilnuj nieszczęśników przed nimi samymi, jak chcą to robić, to nie na twojej zmianie" być może nie jest etycznie poprawny, ale na pewno zrozumiały i skuteczny.
Przy okazji autor powtórzy także swój wierszyk ulubiony:
Część 2. Elektroniczny Rejestr Poleceń (na prace niebezpieczne).
Maszyna jest bezpieczna tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zostaną zastosowane techniczne środki bezpieczeństwa.
Inne środki bezpieczeństwa, jak lepsza organizacja pracy są tu niezwykle pomocne
i niezbędne, ale niech wszystkim zainteresowanym nie przesłaniają świata.
Jeśli zostaną zastosowane środki techniczne, tzn. maszyna zostanie wyłączona, odłączona, uziemiona, opróżniona, wystudzona i przewietrzona – to ona fizycznie jest i będzie bezpieczna, nawet jeśli nie zostaną złożone podpisy w rejestrach i formularzach.
I na odwrót, jeśli zostaną złożone wszystkie podpisy na formularzach, ale bezpieczeństwo fizyczne nie będzie zapewnione – mamy pewność, że papierowa część procedury okaże się bezwartościowa.
Autor nie jest anarchistą i nie wzywa do rezygnacji z machiny prawno-biurokratycznej. Błaga jednak przy tym, abyśmy nie uważali jej za uniwersalne panaceum i pilnowali podstaw, jak w przypadku elektryka, który nie miał i nie znał schematu elektrycznego – on nie posiadał kompetencji podstawowych, czego nie da się nadrobić żadną procedurą.
Z drugiej strony, bardzo wielu traktuje Instrukcję Bezpiecznej Organizacji Pracy w Energetyce, jak bez mała gotowy algorytm – właściwie to wystarczyłoby wpisać lokalne oznaczenia kodowe aparatury i armatury łączeniowej i będzie bezpiecznie?
IOBPwE ma jeszcze jedną, bardzo ważną funkcję, funkcja ta jest ukryta w nazwie
i… powszechnie nie rozumiana, czy też nie dostrzegana. Dlatego wbrew prawdzie logicznej autor rozszerzy treść pierwszego z powyższych akapitów. Teraz nie będzie on poprawny, ale będzie znakomicie ilustrował zasadę organizacji bezpiecznej pracy. Otóż:
Maszyna jest bezpieczna, gdy zostaną zastosowane techniczne środki bezpieczeństwa i jednocześnie informacja o tym zostanie dostatecznie dobrze nagłośniona.
Albowiem wszystkie zabezpieczenia techniczne zawsze można zdjąć, usunąć, zlikwidować. Wszystkie, szczegółowo wymienione i rygorystycznie sprawdzane środki technicznego zabezpieczenia strefy pracy ostatecznie zawsze można usunąć, albowiem to nie one zabezpieczają, tylko człowiek, który ma wiedzę, że aktualnie w tych i tych miejscach te środki mają być.
Zatem, aby człowiek, który podejmuje decyzję o wprowadzeniu lub wycofaniu technicznych środków bezpieczeństwa tę wiedzę miał – informacja o prowadzonych pracach musi być dostatecznie dobrze nagłośniona. W tym właśnie miejscu jest potrzebny jeszcze jeden, nowoczesny środek techniczny – środek zapewniający dostatecznie sprawny i spójny przekaz informacji.
W okresie niecałych 40 lat praktyki autor był wielokrotnie świadkiem zażartych sporów osób funkcyjnych w procesie BHP i samych BHP-wców. Między innymi spierano się (w dobrej wierze oczywiście) z wypiekami na twarzy i ogniem w oczach, czy będzie bezpieczniej wtedy, kiedy dwa podpisy będą składane na osobnych formularzach, czy w książce
i formularzu… Kochani, naprawdę nie ma znaczenia, czy formularz jest kwadratowy, czy podłużny. Ważne jest, aby wszystkie jednocześnie osoby funkcyjne biorące udział w procesie zapewnienia bezpieczeństwa miały stały dostęp do informacji, że trwają prace.
Szkoda, że tak niewielu postrzega IOBPwE, jako próbę organizacji przepływu informacji, chociaż to jest jeden z jej kluczowych celów. Wystawiający polecenia specjaliści skupiają się na prawidłowym wyspecyfikowaniu technicznych środków bezpieczeństwa, Dopuszczający, Kierujący Zespołami i osoby ich kontrolujące - na ich realizacji.
Tylko jedna osoba w całym procesie stara się mieć ogląd całości sytuacji i jest nią Koordynujący. Autor po niecałych 40 latach pracy na takim właśnie stanowisku niniejszym stara się powyższe uświadomić, to znaczy uświadomić informatyczne znaczenie IOBPwE.
Chciałoby się rzec – i co z tego, żeście tak bardzo dokładnie sprawdzili przygotowanie miejsca pracy, jeśli Koordynujący zawsze może wydać polecenie usunięcia zabezpieczeń?
Oczywiście, na takim stanowisku nie zatrudnia się roztargnionego naukowca z białą brodą. Ale jednak jest to tylko człowiek. Nawet, jeśli się nie myli, to w najlepszym przypadku może pracować niewydajnie, ponieważ będzie długo szukał przedmiotowej informacji w stercie rejestrów, dzienników i papierów.
Pierwszym spostrzeżeniem będącego u progu zawodowej kariery autora było zauważenie kompletnego chaosu pod koniec prac remontowych. Chaosu spowodowanego procedurami bezpieczeństwa, które rzekomo miały coś porządkować. Kierownictwo naciska, uruchamiajcie blok, a my grzęźniemy w papierach. Każdy chciał dobrze. Po co ryzykować formalne złożenie podpisu pod likwidacją miejsca pracy, skoro być może kto inny jeszcze pracuje? A może będzie pracować? A właściwie to mamy 1 października i nie wiemy, dlaczego Józek
15 lipca nie zamknął polecenia. Czy części nie było, czy miało być następne polecenie na to samo miejsce pracy, a może było przejście zmian i Józkowi się nie chciało? A może „facet” z firmy obcej zachorował, kto inny zrobił pracę i co teraz zrobić z nieszczęsnym papierem, szukać jego przełożonych na drugim końcu Polski? A może rzeczywiście ludzie dalej pracują, tylko ktoś zapominał przedłużyć ważność polecenia? Kilkanaście takich niewyjaśnionych, często pozostawionych w dobrej wierze poleceń na prace niebezpieczne, to dość, żeby sparaliżować firmę.
Ostatecznie cały ten gmach bezpieczeństwa, te wszystkie rygorystycznie sprawdzane zabezpieczenia, te wszystkie nasze spory, wszystko to waliło się doszczętnie w jednej, tej ostatniej właśnie chwili, ponieważ ludzie tym się zajmujący nie posiadali boskich umiejętności sprawdzenia w ciągu minuty zaległości z kilku miesięcy. Prościej było wysłać ludzi na obchód, sprawdzić, czy rzeczywiście delikwentów w maszynie już nie ma i … hurtem podpisać zamknięcie kilkunastu poleceń. Tych, które przedtem tak szczegółowo rozstrząsano i kontrolowano. Po prostu hurtem. Zdaje się, że o tej, wyżej wspominanej ostatniej chwili specjaliści od rozpoczynania (i kontrolowania remontów) po prostu nie wiedzą, jest ona poza ich postrzeganiem, oni skończyli, oni w tym czasie odczuwają już psychiczny luz.
W powyższym opisie w wielu miejscach pojawiło się słowo informacja. Otóż najlepszym sposobem na usprawnienie obiegu dokumentów jest informatyka. Informatyzacja obiegu dokumentów, informatyzacja papierowego przepływu informacji, Te wszystkie druki i rejestry poleceń są po prostu prymitywną próbą przechowywania i porządkowania przepływu informacji, formą archaiczną mającą być może tysiące lat.
Ma ona pewne zalety, np. ze dwie strony wstecz szybciej przegląda się na papierze tradycyjnym. Ale, jeśli chodzi o znalezienie informacji sprzed kilku miesięcy, to przeglądanie papierowych rejestrów efektywne już nie jest. Poza tym informatyka oferuje szereg innych korzyści, jak automatyzację procesu: teraz można skonfigurować automatyczną funkcję alarmowania o przekroczonym terminie ważności. Informatyka nie dopuści do pozostawienia pustej rubryki w formularzu – nie podałeś przyczyny odstąpienia od likwidacji miejsca pracy – guzik OK nie zadziała, tylko wystawi „głupi” komentarz.
Podsumowując, pomimo długiego wstępu:
Autor w tym miejscu wcale nie postuluje rezygnacji z druków papierowych i odręcznych podpisów – na to przyjdzie pora, gdy instytucja podpisu elektronicznego stanie się bardziej powszechna. Natomiast rejestry należy zinformatyzować możliwie szybko.
Autor świadczy, że dokonał tego z powodzeniem ćwierć wieku temu i pozytywnych doświadczeń jest dość. Temat gorączkowego poszukiwania wyjaśnień niedoróbek sprzed kilku miesięcy praktycznie został rozwiązany.
Oczywiście, w przypadku takiej skali prac są harmonogramy, już na wcześniejszym etapie przygotowań specjaliści remontowi koordynują swoje poczynania. Ale zgodzimy się wszyscy z tym, że gdy jednocześnie wszyscy zainteresowani: Poleceniodawcy, Koordynujący
i Dopuszczający będą otrzymywali z prędkością wyszukiwarki googla zbiorczą i posortowaną informację o zakresie prowadzonych robót, to wymóg odpowiedniego nagłośnienia informacji wreszcie zostanie spełniony. Część potencjalnych kolizji zostanie po prostu zlikwidowana u źródła, nikt nawet nie wyda polecenia kolidującego z czymś tam, skoro już przy otwarciu aplikacji automatycznie mu się wyświetli, że trwają tam prace inne.
Podsumowanie
A od obsługi informacji jest informatyka, mnożenie papierków szafie efektywnie tego nie załatwi.
19.07.2025 Grzegorz Kwiecień
Każdy kabel ma dwa końce, pomyśl, co jest na drugim.
należy wprowadzić obowiązek elektronicznego rejestru poleceń na prace niebezpieczne w myśl OBPwE.
Przykładowo w badanym roku w badanym zakładzie wystąpiły dwie kampanie remontowe, w tym jedna dłuższa, od lipca do października z liczbą aktywnych poleceń przekraczających 80 sztuk jednocześnie. Kto miałby w takiej sytuacji, przed wydaniem zgody na cokolwiek, na szybko sprawdzić, czy w którymś obszarze nie występuje kolizja?
Niezbędnym dopełnieniem zabezpieczenia miejsca pracy jest informacja
tam pracują ludzie.
Dowolnie długa lista technicznych środków zabezpieczających stanowi tylko połowę sukcesu. Jeśli nie mamy informacji, że „Franek polazł do maszyny, bo zapomniał młotek”, to nawet, jeśli lista zabezpieczeń obejmowała 23 punkty szczegółowo opisane w załączniku ściśle zgodnym z ramowym wzorem załączników do instrukcji - my pracowicie te wszystkie 23 zabezpieczenia usuniemy, tabliczkę „nie załączać” zdejmiemy, kluczyk na synoptyce w nastawni usuniemy i załączymy. Jak widać ważniejsza jest sama informacja.