Bezpośrednia przyczyna tego aresztowania jest oczywiście powszechnie znana: karczmarz Palivec został aresztowany, ponieważ przyznał tajniakowi, że "mouchy sraly na obraz císaře pána".
Ale tak naprawdę, to dlaczego agent Bretschneider aresztował zarówno karczmarza, jak i Szwejka pod tak absurdalnymi zarzutami? W końcu nawet w świecie kompletnego urzędniczego absurdu nikomu nie jest potrzebna dodatkowa robota papierkowa...
Otóż agent (w oryginale cywilny funkcjonariusz) Bretschneider musiał aresztować ludzi, ponieważ musiał wykonać plan aresztowań.
A dlaczego musiał wykonać plan aresztowań?
- Ponieważ służby specjalne CK Austro Węgier musiały się wykazać.
A dlaczego musiały się wykazać tak nonsensowną nadgorliwością?
- Ponieważ zarąbały na maxa.
Służby specjalne zawaliły robotę, najbardziej, jak tylko można. W Sarajewie doszło do zamachu na arcyksięcia Ferdynanda. W każdym takim wypadku jest to kompletna porażka wszystkich tych, którzy dumnie podpisują się na liście płac z nagłówkiem: odpowiedzialni za bezpieczeństwo cesarza, króla, prezesa, premiera, kraju lub samolotu ( właściwe podkreślić ).
A zatem, co cechuje służby specjalne w chwili pojawienia się dowodu na zawalenie roboty? Otóż cechuje je przesadna reakcja służb specjalnych.
Nie wydaje się, aby najsłynniejszy (jak na razie) terrorysta świata, Osama bin Laden, czytał Jaroslava Haška, ale jego znajomość psychologii, socjologii i mechanizmów władzy, służb i kompleksów militarnych była równie genialna, jak u genialnego czeskiego pisarza.
Bo cóż to jest dla wielkiej Ameryki utrata 7 wieżowców, czy nawet 3000 ludzi? Oczywiście, w wymiarze indywidualnym każda śmierć to tragedia, ale takie straty dla USA są niczym. To ukłucie niedźwiedzia grizzly w stopę.
Osama, geniusz zła, dokładnie przewidział zachowanie ukłutego niedźwiedzia. Było dla niego jasne, że taki niedźwiedź zacznie wymachiwać łapami i narobi sporego, pożądanego przez terrorystów bałaganu. Tak więc "obrońcy wolnego świata" zrealizowali precyzyjnie terrorystyczny plan terrorysty własnymi rękami.
Zaatakowano kraje, z których nie pochodzili zamachowcy, "tymczasowo" zawieszono swobody obywatelskie w krajach szczycących się wolnością, a na Bliskim Wschodzie, po 10 latach "wojny z terroryzmem" powstało Państwo Islamskie, o którym terroryści islamscy przedtem mogli tylko pomarzyć.
Doprawdy, nie można tego nazwać inaczej, jak tylko sukcesem terrorysty Bin Ladena. W końcu go złapano, ale po tak długim czasie, że to po prostu się nie liczy.
I przypomnijmy, jak złapano Bin Ladena - otóż dzięki powrocie do normalnej roboty policyjnej, roboty znanej od tysiącleci, roboty, w której potrzebni są agenci, szpiedzy, zdrajcy, Maryna i 200 talarów.
Po dobrej robocie wywiadowczej, na końcu wystarczy wysłać 20 komandosów.
Natomiast na pewno dla złapania jednego człowieka nie było potrzebne wysyłanie 3 armii ogólnowojskowych z czołgami, samolotami, armatami, bombami i bohaterami. Bo się na zaatakowanych terenach tylko burdel robi, czyli bałagan sprzyjający terrorystom - o tym oni właśnie marzyli i to dostali na tacy.
A może to w ogóle nie tak było. Istnieją świadectwa, że Bretschneider przez pewien czas dzielił mieszkanie z Haškiem i Zdenkiem M. Kudějem i stał się obiektem ich szykan (zabrali jego rzeczy i odmówili płacenia części czynszu). W końcu poskarżył się właścicielce, a ona zwolniła obu pisarzy. Wychodząc, Hašek obiecał współlokatorowi, że się zemści: napisze książkę i „najgłupszy i najbardziej obrzydliwy facet będzie miał na imię Bretschneider”. Jak na odczucia autora, to może porządny w tym towarzystwie był facet z zadatkami na policjanta, a nie dwóch przedstawicieli bohemy, czyli wiecznie pijanych literatów. Tak czy siak, Szwejk zapewnił nam niezły ubaw. I wojna światowa i wojna z terroryzmem - już nie. Tą ostatnią, skoro racjonalnymi komentarzami opisać się nie da, najlepiej byłoby podsumować po szwejkowsku. Czekamy na nowego arabskiego Haška, ale nie wiadomo, czy się doczekamy, bo jak wiadomo, Arabowie nie piją i takiego utalentowanego pijaka i komunisty wśród Arabów może nie dać się znaleźć. 23.04.2022