Utwór jest do pobrania
tutaj downolad here.
Na youtube tutaj here.
Kompozytorem utworu Na 5 minut przed zamkięciem baru jest Janusz Siciński, autorem tekstu Jacek Matuszewski. Prawdopodobnie pierwsze publiczne wykonanie miało miejsce w roku 1981 na festiwalu piosenki studenckiej i turystycznej w Łodzi. Pierwsze wykonanie zrealizowała grupa Mały Atlas Ludzi, która z powodzeniem śpiewa ten utwór po dziś dzień.
Tutaj prezentuje się eksperyment muzyczny polegający na zastosowaniu do akompaniamentu zestawu harmonijek ustnych, a w pozostałych obszarach dążono do możliwie dużej wierności w stosunku do rozwiązań oryginalnych.
W prezentowanej wersji wykonują go: Mariusz Witkowski wokal, Agnieszka Odoj wokal, Krzysztof Krawczyk wokal, Grzegorz Kwiecień harmonijki, wokal i realizacja. Zastosowano harmonijkę basową EastTop NE01, basowo akordową Suzuki SCH24, akordową Hohner 48, harmonijki chromatyczne Hohnera Chromonika 270, Chromonika 64, Chromonika CX12
Oprócz harmonijek użyto w roli szejkerów puszek z ryżem. Zawartość uprzednio skonsumowano. Użyty zestaw instrumentów na zdjęciu poniżej.
"Na 5 minut..." wybrano do realizacji w uznaniu szeregu jego szczególnych cech: bossa nova, jako rytm latynoamerykański nie zestarzeje się nigdy. Jest akceptowalna w każdym z kręgów kulturowych odbiorców. Szczególne znaczenie ma tekst - pewna znajoma osoba nie znająca obszaru piosenki studenckiej w pierwszej chwili odruchowo próbowała go zakwalifikować do szant! To oczywiście szanta nie jest, a taka próba oceny wynikała z tego, że obecnie praktycznie nie wykonuje się utworów z wyrazistym tekstem polskim. To, co w latach 50-ch i 60-ch było normą, teraz jest zaskoczeniem.
Czy to poezja śpiewana z krainy łagodności - owszem, stworzyli ją ludzie z tego kręgu. Czy to poezja śpiewana z krainy łagodności - no nie. To rasowa piosenka estradowa z riffami i chórkami. Jedyna taka, która łączy cechy akceptowalne przez szereg odbiorców z różnych kręgów kulturowych. Po staremu, dobra, rozrywkowa muzyka taneczna. Jedyna w swoim rodzaju, łącząca cechy ballady studenckiej i solidnej warsztatowo rozrywki. Bardzo wysoka wartość muzyczna. Linia melodyczna może nie jest zbytnio rozbudowana, czy też samodzielna i odbiorca anglojęzyczny w takie autorskie zachwyty by nie popadał, na nas silnie oddziałuje w połączeniu z tekstem. Tekstem opisującym być może opisującym człowieka przegranego, ale nie jest to tekst banalny. Akcja odbywa się w barze, ale przecież to nie jest piosenka pijacka. Z treścią utożsamić może się każdy - w końcu, każdemu zdarzyło się w życiu stanąć w sytuacji przegranej, a komu nie zdarzyło się zostać w barze?
Utwór stworzył specjalista od wokalu - szczególną cechą aranżacji są ogromne możliwości śpiewu wielogłosowego, które w oryginalnym wykonaniu grupa Mały Atlas Ludzi prezentowała (prezentuje) perfekcyjnie. W opracowaniu własnym autor miał spory problem, które głosy wybrać, ponieważ każdy z nich był piękny, a przecież żadnego nie można wyeksponować mocniej ponad wymogi całości. Z pośród innych zespołów posługujących się takim bogactwem opracowania możemy wyróżnić chyba tylko Wolną Grupę Bukowina.
Scenka z "Rossmana" - autor do wyfiołkowanej ekspedientki:
- czy jest krem Pollena do golenia ?
Riposta paniusi:
a to Pollena jeszcze istnieje?
Czy ktoś miałby cokolwiek przeciwko szamponowi "Trzy zioła"? Przecież nazwa jest na pewno pro-eko, sprawdzony od lat, dostępny tylko w sklepach nielicznych, a jednak w Rossmanie go nie uświadczysz, bo nie jest "Laboratuar garrrnie Pari".
Czy w Polsce jest dobra polska piosenka? Oczywiście jest. Ale trzeba dłubać na niszowych stronach internetowych. Media głównego nurtu wolą płacić tantiemy zachodnim wytwórcom pożal się boże euro festiwalowej "kultury". Autor wierzy, że czas poświęcony na odsłuchanie Na 5 minut... nie jest czasem straconym.
Konterfekt autora z harmonijką akordową pozwoli na uświadomienie sobie rozmiarów instrumentu.
Pod względem technicznym należy podsumować, że eksperyment połączenia wokalu z harmonijkami orkiestrowymi okazał się nad wyraz trudny. Głos męski w niskich rejestrach oktawy małej brzmi dokładnie tak samo, jak harmonijka basowa. Stąd ogromna łatwość konfliktów, które przy akompaniamencie gitarowym nigdy by nie powstały. Dźwięki w odległościach kwarty/kwinty lub co gorsza tercji między wokalem, a basem powodują zgrzyty na wszystkich spółgłoskach z literami "z" i nie tylko. Naturalna dla wokalisty próba zaśpiewania z wyprzedzeniem może spowodować, że tuż przed właściwym basem pojawi się bas nawet nie na słabej części taktu, a dosłownie w przypadkowej chwili czasowej tuż przed basem wynikającym z planu utworu. Autor zakłada, że z wokalem żeńskim tych skłonności do konfliktu będzie mniej.
Harmonika akordowa z instrumentu harmoniczno rytmicznego musi siłą rzeczy stawać się głównie instrumentem perkusyjnym - takie wymagania stawia akompaniament do wokalu, stąd akordową można eksponować przede wszystkim na pauzach wokalisty. Jest to zupełnie inne wykorzystanie, niźli w trio harmonijek ustnych, gdzie akordowa jest instrumentem pełnoprawnym. Poza tym, akordowa albo gra, albo nie gra, możliwości dynamiczne są niewielkie. Nie można, wzorem gitary zagrać na 2-ch strunach, a potem dołożyć trzecią, wiedząc, że tamte dwie jeszcze brzmią. Tu wszystkie 8 stroików (u Hohnera) odzywa się jednocześnie. Plan dźwiękowy za pomocą akordowej wypełnia się odpowiednio gęstą fakturą i tu znowuż trzeba uważać, by nie zmęczyć słuchacza.
Planując dokręcenie wideoklipu autor założył, że jedna ze scen musi pójść bez dubli, prawie tak, jak filmowe sceny kaskaderskie, a chodziło o scenę, w której dokańczamy konsumpcję zawartości rekwizytów, a to dlatego, żebyśmy zbyt szybko nie osiągnęli satysfakcji z realizacji połowy zaledwie roboty. No i los zdecydował inaczej: wyszło dokładnie na odwrót, tzn. zawsze coś nie wyszło, tzn. ktoś coś zrobił nie tak, albo wyszedł nie właściwie z kadru. Musieliśmy tyle razy powtarzać, że rekwizyty się skończyły i trzeba było dokupić następną kolejkę rzeczonych rekwizytów.
Grzegorz Kwiecień 31.12.2023-11.06.2024.