Energetyka, muzyka i publicystyka.
Grzegorz Kwiecień. Prywatna strona autora.

 

Mapa witryny
Poprzedni
Następny

Podmoskownyje wieczera.

Podmoskiewski zmierzch. Подмосковные вечера. Moscow night.

Część publicystyczna.
Pisząc ten artykuł autor zamierza się narazić prawie wszystkim, a w szczególności zielonym liberałom. Ale już na wstępie podamy morał z tej historii: trzeba czytać polemiki strony przeciwnej, bo czytając tylko ulubionych pochlebców niestety wszystkiego się nie dowiemy.

Część muzyczna.
Pod względem muzycznym ta piosenka jest po prostu dobra. Harmonia jest ciekawa i w połączeniu z innymi walorami artystycznymi naprawdę potrafi wzruszyć słuchacza. Zwłaszcza w dobrym wykonaniu, a parę takich dobrych wykonań ruskie mają. Muzyka nie zna granic, muzyka jest językiem międzynarodowym.

Poziom artystyczny utworu nie zależy przede wszystkim od konotacji politycznych, stosunkowo słabo też zależy od samego kompozytora. Poziom artystyczny piosenki zależy od tego, kto gra i w jakim opracowaniu gra.

Rosjanie, zgodnie ze swoimi upodobaniami lubią ten utwór wykonywany w stylu mocno lirycznym. Ale powstał on w końcówce ery swingu, metrum ma parzyste, i znakomicie da się go interpretować w wykonaniach swingowych, czy też ogólnie jazzowych, i takie na pewno można znaleźć.

Nie będziemy tu debatowali nad tym, że być może na zachodzie było w tamtych latach wielu lewicujących intelektualistów popierających Związek Radziecki, zresztą muzycy tak nie myślą. Jak coś da się grać, to muzyk uznając zalety muzyczne interesującego go utworu po prostu go gra. A „Podmoskownyje wieczera” w interpretacji jazzowej grać się da.

Nutki pochodzą z "Rewii piosenek radzieckich" PWM 1974.

Część muzyczno historyczna.
Omawiamy „Подмосковные вечера”, polski tytuł „Podmoskiewski zmierzch”, angielski „Moscow Night”, kompozytor Wasilij Słowiow-Siedoj, autor tekstu oryginalnego Michaił Matusowski, autor tekstu polskiego Mirosław Łebkowski.

Aby przejść przez część informacyjną poniżej wklejamy opis powstania piosenki przetłumaczony z portalu https://verymuchrussian.com/russian-songs/moscow-nights/.

„W 1955 roku poeta Michaił Matusowski i kompozytor Wasilij Sołowjow-Siedoj otrzymali zlecenie skomponowania piosenki do nowego filmu o Spartakiadzie narodów RFSRR.

Zlecenie zastało autorów na daczy. Było gorąco, nie chcieli pisać, a poza tym rozumieli, że film nie będzie popularny. Ale nie chcieli też przejść obojętnie obok pieniędzy.

Wtedy Sołowjow-Siedoj przeszukał szuflady i wyciągnął kartkę z melodią napisaną dwa lata wcześniej, która została zainspirowana spokojnym letnim wieczorem Leningradu, spokojem i bliskością ukochanej kobiety. Wtedy uważał melodię za nieudaną i odłożył ją na bok. Teraz Michaił Matusowski opracował tekst i tak narodziła się piosenka „Wieczory Leningradzkie”.

Zgodnie ze scenariuszem filmu piosenka miała brzmieć na tle widoków obwodu moskiewskiego, gdzie sportowcy odpoczywali na bazie sportowej, nabierając sił przed ważnymi startami. Więc Matusowski zmienił „Leningrad” na „Moskwa”. Melodia również została nieznacznie zmieniona, aby pasowała do tekstu.

Rada artystyczna studia filmowego nie chciała zaakceptować piosenki: tekst wydawał się nudny, a muzyka mało ekspresyjna. Piosenkę zaakceptowano tylko dlatego, że nie było czasu na napisanie nowej.

Zaproponowano wykonanie piosenki najpopularniejszemu wówczas piosenkarzowi Markowi Bernesowi. Ale chociaż muzyka wydawała mu się „w porządku”, tekst w ogóle mu się nie podobał i odmówił.

Znaleźli innego piosenkarza, ale autorom nie spodobał się jego występ. W rezultacie piosenkę wykonał nieprofesjonalny śpiewak, aktor Moskiewskiego Teatru Artystycznego, Władimir Troszin.

W filmie, który zgodnie z oczekiwaniami nie zyskał popularności, piosenka brzmiała tylko jako tło, ale ścieżka dźwiękowa została kiedyś odtworzona w radiu. Po tym listonosze zaczęli przynosić bele listów do Komitetu Radiowego: proszę odtworzyć ponownie piosenkę o rzece, która się porusza i nie porusza, i jest cała zrobiona ze srebra księżycowego. Radio odtworzyło piosenkę ponownie. Liczba bel listów podwoiła się, a następnie potroiła.

W 1957 roku piosenka „Moskiewskie noce” wykonana przez Władimira Troszyna stała się uroczystą pieśnią Moskiewskiego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Jako całkowite zaskoczenie, Sołowjow-Siedoj otrzymał za tę piosenkę pierwszą nagrodę i Wielki Złoty Medal festiwalu.”

W Polsce piosenka jest znienawidzona, jako symbol dominacji Związku Radzieckiego nad krajami satelickimi, ale musimy zauważyć, że powstała w roku 1955 – po śmierci Stalina. Ani jeden fragment tekstu, zarówno w języku rosyjskim, jak i polskim nie zawiera jakichkolwiek elementów propagandowych. W obu przypadkach to po prostu lekka poezja.

Najpierw przywołamy znakomite tłumaczenie polskie:
Śpi wiśniowy sad, zasnął nawet wiatr,
w okwieconych gałęziach drzew
W dal odpłynął zmierzch, już rozścielił cień
ciepły zmierzch, podmoskiewski zmierzch

Ukołysał nas rzeki cichy szmer,
księżyc srebrzy ją łuską fal.
To rozbrzmiewa pieśń, to przycichnie gdzieś,
z dali leci, ulata w dal.

Ale interesujące nas elementy znajdziemy także w rosyjskim oryginale:
Не слышны в саду даже шорохи
Всё здесь замерло до утра
Если б знали вы, как мне дороги
Подмосковные вечера
W ogrodzie nie słychać nawet szelestu
Wszystko zamarło do rana
Żebyście wiedzieli, jak drogie mi są
Podmoskiewskie wieczory
Речка движется и не движется
Вся из лунного серебра
Песня слышится и не слышится
В эти тихие вечера
Rzeka niby płynie, a nie widać, żeby się ruszała
Cała z księżycowego srebra
Pieśń słychać i nie słychać
W te ciche wieczory

 
Część energetyczna.
Na rysunku poniżej prezentuje się osiągi niemieckich wiatraków w roku 2024, na wykresach chronologicznym i uporządkowanym.

Dane wg. ENTSOE.

Wg. ENTSOE moc zainstalowana niemieckich wiatraków na koniec roku wyniosła 68297 MW. Na powyższym wykresie mogą państwo zauważyć, że maksymalna odnotowana moc tychże wiatraków wyniosła 51761 MW. Średnia produkcyjna jest znacznie niższa i wynosi 15663 MW, czyli 0,30 mocy osiągniętej i 0,23 mocy zainstalowanej.

Oczywiście, nawet przekazanie czytelnikowi informacji o niskiej średniej produkcji wiatraków nie obrazuje prawidłowo grozy sytuacji, do jakiej doprowadza nas OZE. Podając produkcję w [TWh] lub w mocy średniej po prostu ukrywamy tysiące godzin, w których wiatraki całkowicie zawodzą: tu dla przykładu podajemy, że przez pół roku moc wiatraków zdolnych teoretycznie osiągnąć moc 68 GW osiąga w realu moc poniżej 13 GW i mniej, często schodząc prawie do zera.

Duża część „zielonych” to humaniści. Zatem, skoro nie potrafimy do nich dotrzeć za pomocą liczb, to może dobre będą słowa rosyjskiej piosenki. Tutaj, zarówno w wersji oryginalnej, jak i polskiej obaj poeci okazali się bardzo dobrymi obserwatorami powszechnie spotykanych w naszej części Europy zjawisk pogodowych.

Podkreślmy dla zrozumienia problemów energetyki znaczenie takich słów: „Zasnął nawet wiatr”, „W ogrodzie nie słychać nawet szelestu”, „Rzeka niby płynie, ale jest tak mało wiatru, że wygląda, jak gładkie, srebrzyste lustro”.

Obrazują one znakomicie powszechnie znane i często występujące sytuacje, co do których na pewno wiadomo, że wiatraki zawiodą i potrzebne będzie wsparcie z tzw. „Rynku Mocy”, czyli opłaty na utrzymanie elektrowni sterowalnych w stanie gotowości.

Może więc, gdybyśmy nie byli tak bardzo przeciwko wszystkiemu, co rosyjskie, albo chociaż dla spełnienia potrzeby śledzenia wrogiej lub potencjalnie wrogiej konkurencji czasem zapoznali się z wybranymi, tutaj akurat zupełnie podstawowymi elementami kultury strony przeciwnej, może więc mielibyśmy szansę załapać, że z tych wiatraków to nic nie będzie. Tzn. jakaś produkcja będzie, ale z góry wiadomo, że w krytycznym okresie zawiodą.

Jeśli nie wierzymy liczbom, jeśli lekceważymy własne doświadczenie życiowe, to może argumenty znajdziemy w pierwszych dwóch linijkach ulubionej piosenki Rosjan? No kto wie, w reklamie też stosuje się elementy szokujące i negatywne, każdy sposób jest dobry, żeby wytłumaczyć zielonym, że tkwią w błędzie od dwóch dekad.

Na koniec wróćmy jeszcze na chwilę do części nieco bardziej publicystycznej.
W roku 1889 niejaki Carl Teike z Ulm skomponował marsz „Alte Kameraden”. Jest to przykład udanego i dość popularnego marsza wojskowego. Za wikipedią podamy, że „kapelmajster kazali” kompozytorowi nuty spalić, argumentując, że „marszów mamy dość”, ale po 135 latach wiemy, że był w błędzie. Po pierwszej wojnie światowej również dało się na zachodzie zauważyć nienawiść do przedmiotowego marsza, chociaż przecież powstał na długo przed czasami wzajemnego masowego mordowania się, ani tym bardziej nie miał żadnych związków z późniejszym hitleryzmem. Obecnie jest wykonywany, jako dowód przyjaźni między narodami w Europie, a może trzeba było napisać „do początku lat 2020-ch był wykonywany”, bo teraz mamy czasy, w których ta przyjaźń się kończy pod naporem między innymi skutków zielonego ładu?

To może lepiej przyznajmy prymat doświadczeniom muzycznym nad politycznymi, muzyka łączy i łagodzi obyczaje.

Grzegorz Kwiecień 02.02.2025