Energetyka, muzyka i publicystyka.
Grzegorz Kwiecień. Prywatna strona autora.

 

Mapa witryny
Poprzedni
Następny

Symulacja systemu elektroenergetycznego z udziałem 100 % OZE.

Opis założeń
Przyjęto rzeczywiste, godzinowe dane dla zapotrzebowania, jak w Polsce.
Przyjęto rzeczywiste, godzinowe osiągi generacji wiatrowej w Polsce, jedynie prostym wsp. przeskalowano je w górę tak, by osiągnąć wymagane produkcje OZE.
Za lata 2017-2020 przyjęto dane z fotowoltaiki niemieckiej przeskalowując odpowiednio dla potrzeb PL. Dla roku 2021 przyjęto dane z fotowoltaiki polskiej.
Dane OZE z lat poprzednich przeskalowano na rok ostatni, tak by uniknąć zafałszowania wynikłego z ciągłej rozbudowy OZE.
Symulację wykonano za lata 2017-2021, a więc za 5 lat, dla każdej z 43824 godzin.
Nie posługiwano się teoretycznym rokiem klimatycznym. Wykorzystano dane realne, jedynie (przypomnijmy) prostym mnożeniem zwiększono moc OZE. A zatem tyle zapotrzebowania, wiatru i słońca było.
Przyjęto magazynowanie o sprawności 38 %, czyli jak dla bardzo dobrego procesu prąd-wodór-prąd.
Pominięto problematykę elektrociepłowni. Jest to istotne uproszczenie, ale trzeba dodać, że sami zieloni nie wiedzą, co z nimi zrobić. Autorska dyskusja o EC będzie na końcu. Ograniczamy się więc do zbadania produkcji prądu elektrycznego. Wyniki pracy autora będą poprawne, co do wymaganych proporcji zapotrzebowania, mocy źródeł OZE i pojemności magazynów dla kraju, jak Polska,

ale z zastrzeżeniem, że fakt istnienia EC (ogólnie generacji wymuszonej nJWCD) spowoduje wiadome trudności po prostu wcześniej, przy niższych mocach.

Źródła rezerwowe są w tej symulacji idealne, tzn. można je włączać i wyłączać na każde żądanie z każdą mocą. Jest to oczywiście również uproszczenie, takich źródeł w całym obszarze stosowalności jeszcze nie ma. Gorsza sterowalność źródeł rezerwowych pogorszy wyniki gospodarki odnawialnej. Np. trzeba będzie zużywać wodór na rozpalenie elektrowni gazowej wodorowej mimo, że teoretycznie jeszcze będzie trwała słabnąca generacja wiatrowa.

W pracy mowa jest tylko, jak to podano na wstępie, o wietrze i słońcu, pominięto pewne niewielkie udziały produkcji pochodzące od elektrowni wodnych, biomasy i biogazowi. Polska jest krajem nizinnym, nie ma tyle wody, nie ma też tyle lasów do wycięcia (leśnicy jednak mają plany wyrębów), także możliwości biogazowni są realnie ograniczone. Praktyka przodujących w technologii OZE Niemiec dowodzi, że zielonych zadawala tylko budowa wiatraków i fotowoltaiki.

Te, i inne słabości w założeniach autora nie mają zdaje się wielkiego znaczenia wobec faktu, że całość gospodarki 100 % OZE wydaje się przy dzisiejszym stanie wiedzy utopijna, a praca autora ma charakter jedynie teoretyczny.

Opis algorytmu
* Nadwyżka = sumaOZE - zapotrzebowanie
* Jeśli nadwyżka >=0 to zwiększ zapas o nadwyżkę, jednak pomniejszoną o sprawność elektrolizera 0,75 i sprawność kompresorowni i magazynowania 0,85.
* Jeśli nadwyżka <0 to zmniejsz zapas o nadwyżkę, jednak powiększoną o straty w elektrowni wodorowej wynikłe z założonej sprawności 0,6.

Jak widać są to założenia faworyzujące projekt wodorowy. Małe elektrolizery nie osiągną sprawności 0,75. Wg. badań ukraińskich przy dzisiejszym stanie urządzeń tracono 46 % ciśnienia wodoru na 14 dni, porównaj z przyjętą sprawnością magazynowania. Elektrownie gazowo parowe osiągają sprawność 0,63, ale te największe. Wodoru b.długo będzie mało, więc w małej elektrociepłowni możemy pomarzyć o sprawności 0,55.

Wyniki symulacji

Uwadze poleca się rys.4.1. przedstawiający wyniki symulacji systemu KSE opartego w 100 % OZE za lata 2017-2021 i z magazynowaniem w wodorze. Uwzględniwszy, że prezentujemy 43824 godzin wykresy w tej skali nie będą zbyt wyraźne, ale wystarczy spojrzeć na charakterystyczną zmienność zapotrzebowania, aby przekonać się, co do rzetelności pracy autora.

Także poleca się uwadze "dołki" zapotrzebowania w okresie Bożego Narodzenia, zimowe maksima zapotrzebowania i minima generacji słonecznej.

Zbiorcze zestawienie wyników symulacji prezentuje się w tabeli poniżej.

Max Min Średnia Suma roczna Wsk.wykorzystania
MW MW MW MWh %
Słońce 48 583 0 7 533 66 027 219 15,5
Wiatr 63 058 91 17 599 154 250 596 27,9
OZE 92 815 276 25 132 220 277 815 27,1
Zapotrzebowanie 27 375 10 769 19 357 169 660 206 70,7
Ładowanie magazynów 72 198 0 9 352 81 971 835 13,0
El.rezerwowe (rozładowanie) 25 390 0 3 577 31 354 227 14,1

Opis wyników
Dla osiągnięcia wizji „100 % OZE” konieczne byłoby zbudowanie tylu wiatraków i fotowoltaiki, by jednoczesna moc OZE sięgała 93 GW. Oraz konieczne byłoby zbudowanie elektrolizerni o mocy wejściowej 72 GW (wraz z całą infrastrukturą magazynowania wodoru) oraz elektrowni wodorowych o mocy najmniej 25 GW (choć trudno sobie wyobrazić, że mniej niż 27,4 GW – szczytowe zapotrzebowanie PL). Wszystkie podane moce dotyczą systemu idealnego, bez zapasu na awaryjność urządzeń.

Dla realizacji wizji „100 % OZE z wodorem” trzeba by więc zbudować łącznie 118,2 GW elektrowni wiatrowych, słonecznych i wodorowych, wraz elektrolizerniami 72 GW i ich gospodarką magazynową. Potrzeba by więc łącznie 190 GW urządzeń dla realizacji zapotrzebowania 19,3 GW (średnia za 5 lat).

Spójrzmy na rys.4.2. pokazujący roczny, uporządkowany wykres nadwyżki OZE w symulacji pracy KSE 100 % OZE z magazynem wodorowym.

Jak widać, w którejś z badanych godzin musiało tak powiać i zaświecić, że 92 GW OZE trafiło np. na 20 GW odbioru, więc 72 GW skierowano do elektrolizerni – to lewy górny róg rysunku. W którejś z badanych godzin musiało trafić na taki bezwietrzny wieczór, że 25 GW trzeba było wyprodukować w elektrowniach wodorowych – to prawy dolny róg rysunku.

W wykonanej symulacji źródła pracowały ze średnią mocą 25,1 GW. Zapotrzebowanie wyniosło 19,3 GW. Różnica między tymi wielkościami, to średnia strata wynikła z procesu prąd-wodór-prąd wynosząca 5,8 GW. Na magazyn skierowano średnio 9,3 GW

odzyskano 3,5 GW, stąd strata, jak to wykazano 5,8 GW. (Zgodnie z założoną sprawnością gospodarki wodorowej).

Ale może bardziej obrazowy będzie opis w jednostkach energii: rocznie 82 TWh nadwyżki elektrycznej skierowano na magazyn wodorowy. 31 TWh niedoborów elektrycznych pokryto elektrowniami wodorowymi. W wodorowym procesie niszczenia zielonej energii stracono 51 TWh energii OZE. Mój ty boże (w tej sytuacji to naukowy komentarz), zestaw elektrowni wiatrowych o mocy 1,5 Bełchatowa pracowałby tylko na pokrycie strat!

Niezwykle pouczające będzie zapoznanie się z przebiegiem wymaganego zapasu magazynowego wodoru w skali 5 lat (przypomnijmy symulacja dotyczy 2017-2021) patrz rys.4.3.

Wartość początkowa i końcowa zapasu to
12 557 317 MWh. Wartość początkową dobrano tak, aby w okresach surowej zimy całkowicie rozładować magazyn (wszak symulacja dotyczyła ideału). Symulacja nie może rozpatrywać takiego zagadnienia politycznego, jak poziom zapasów strategicznych / nienaruszalnych, bo to zależy od poziomu zasobności danego kraju.

Na wykresie wymaganego zapasu wodoru poleca się prawą oś opisaną w [dniach]. Gdybyśmy zawęzili nasze obserwacje do krótkich odcinków czasu (rzędu kilka miesięcy) możemy ulec złudnemu wrażeniu, że wahania zapasów wynoszą około 5 dni. Jednak w skali kilku lat już wyraźnie widać, że nawet krótka zima natychmiast rozładowuje magazyny o pojemności 15-20 dni. Ale, jak zaznaczono wyżej, taki zapas nie spełnia warunków bezpieczeństwa energetycznego. Gdyby jednak kaprysem pogody okres mroźny i bezwietrzny wyniósł nie 20, a 21 dni i z powodu wyczerpania magazynów doszłoby do powrotu do średniowiecza, to media zlinczowałyby każdy rząd, który nie posiadał zapasu 30-dniowego. Oczywiście po powrocie zasilania w energię elektryczną i uruchomieniu internetu.

Dla roku „covidowego” znamienny jest przyrost zapasów do 31 378 418 MWh, oraz szybki powrót do przeciętnego zapełnienia magazynów po ożywieniu gospodarki. Za pomocą węgla można było taką operację łatwo przeprowadzić: po przekroczeniu pojemności magazynów w elektrowniach węgiel sypie się na zwał w kopalniach podnosząc sztucznie pojemność magazynów 2x i stopniowo redukując produkcję.

Powoduje to co prawda reperkusje ze strony związków zawodowych, ale jako całość – system buforowania działa w skali całej gospodarki, w skali wieloletniej i radzi sobie z ekstremalnymi zdarzeniami nawet, nazwijmy to, politycznymi.

Dla odmiany trudno wyobrazić sobie, jak taka operacja miałaby wyglądać po stronie wodoru. Tu, zamiast prostego sypania na zwał, trzeba by „szybko zbudować” skomplikowane zestawy urządzeń do przechowywania wodoru.

Już wiemy, że zapas teoretyczny 20 dni nie daje pewności zasilania i trzeba mieć standardowe 30 dni. A w roku „covidowym” zapas wzrósł o 25 dni, więc trzeba by utrzymywać magazyny o pojemności 55 dni tylko na wypadki zdarzające się raz na wiele lat.

Ponieważ jednak w okresach zaburzeń gospodarczo społecznych "szybkie zbudowanie 2x większych magazynów wodoru" jest mrzonką, przeto praktyka byłaby inna. Nadmiaru mocy z niesterowalnych elektrowni OZE by nie przyjęto, a gwałtowne ożywienie gospodarcze spowodowałoby krytyczne opróżnienie magazynów. Prosta autorska symulacja pokazała tym samym także, co stało się pod koniec 2021 po stronie magazynów gazu, mimo, że operatorzy mają tu doświadczenia wieloletnie. W przypadku znacznie trudniejszej technologii wodorowej należy oczekiwać, że po prostu doszłoby do wydarzeń będących pożywką dla mediów żądnych sensacji.

Oczywiście, powtórzmy, po powrocie zasilania internetu i dziennikarskich laptopów.

Apologeci energii odnawialnej opierając się na prostych obserwacjach pogodowych próbowali przekonywać, że dla spełnienia wizji 100 % OZE wystarczą magazyny 5 dniowe, mające rzekomo zapewnić „przetrwanie” w okresie między regularnie powtarzającymi się frontami atmosferycznymi. Taki typ pogody czasem się zdarza, ale tylko w wybranych okresach roku. Normą są raczej długotrwałe okresy flauty, a wichury, chodź spektakularne, są rzadko. Dla Polski decydujące są centra zimowych wyżów, które mogą rozsiąść się nad naszym krajem nawet na 5 tygodni, i to w okresie, w którym fotowoltaika praktycznie nie istnieje, a zapotrzebowanie jest największe.

Symulacja dokonana przez autora wykazała, że dla właściwej oceny trzeba badać okresy znacznie dłuższe, wieloletnie. Wtedy okaże się, że dla bezpieczeństwa energetycznego konieczne są magazyny o pojemności 30-45 dni i więcej, dokładnie tak samo, jak po stronie magazynów paliw kopalnych. Dla paliw płynnych wymagane zapasy sięgają 90 dni.

Podejmując decyzję o stworzeniu zeroemisyjnej gospodarki „zieloni” założyli „wynalezienie w przyszłości” odpowiednio sprawnych i pojemnych magazynów całkowicie lekceważąc skalę oczekiwanych tu problemów.

Gospodarka magazynowa spełniająca wymogi OZE musiałaby buforować różnice między popytem i podażą nie tylko w skali dobowej, czy też sezonowej. Potrzebne byłoby buforowanie różnic być może nawet w kilkunastoletnich cyklach pogodowych (wszak już w czasach biblijnych opowiadano o 7 latach chudych i 7 latach tłustych), nie mówiąc już o zdarzeniach wynikłych z cyklicznego charakteru gospodarki kapitalistycznej i zdarzeniach nieprzewidzianych typu covid, które przecież też trzeba w jakiejś skali przewidzieć.

Zaradne zwierzątka, wiewiórki, orzeszki, spichrze i bogaci panowie. Kiedyś podstaw "małej energetyki" uczono dzieci już bajkach. Więc podkreślmy, od tysięcy lat bezpieczeństwo energetyczne, a nawet dosłownie przeżycie gatunku oparte jest o posiadanie zapasów strategicznych. Rzeczywiście, jak to marzą zieloni, w obszarze bieżących potrzeb 5 dni zapasu dałoby już wiele, ale w przypadku gospodarki mającej funkcjonować zawsze i tylko w oparciu o OZE potrzebna by była gospodarka magazynowa taka sama, jaką znamy z obszarów magazynowania płodów rolnych, węgla i gazu. 5 dni to utopia. 5 tygodni, 5 miesięcy, 5 lat. Taką skalę magazynowania trzeba tu rozpatrywać, bo OZE podlega takim samym prawom gospodarczym, jak i reszta dziedzin życia.

30 dni średniego zużycia en.elektrycznej 19,357 GW, czyli 13,9 mln MWh można przeliczyć na zapas pod postacią:
- 6,3 mln ton węgla ( 21 GJ/t, elektrownia o sprawności 0,38 ),
- 107300 mln ton baterii Tesla Megapack 3 MWh, 23,2 tony/szt.,
- 3871 sztuk elektrowni szczytowo pompowych klasy Żarnowiec 3600 MWh,
- 6969 sztuk elektrowni szczytowo pompowych klasy Porąbka Żar 2000 MWh.

Nie mamy możliwości utworzenia takiej ilości jezior i tylu gór do zabetonowania. Wymaganą powierzchnię magazynów bateryjnych trzeba by mierzyć w stadionach.

Dysputa o stopniu wykorzystania urządzeń.

Na uwagę zasługują wskaźniki wykorzystania mocy zainstalowanej w porównywanych systemach.

W przypadku systemu „bez OZE” elektrownie sterowalne muszą się dostosować do zmienności zapotrzebowania, a więc średnio osiągną wskaźnik wykorzystania mocy zainstalowanej 70,7 %.

W przypadku systemu „100 % OZE z wodorem” zakładamy utrzymanie elektrowni wiatrowych ze wsk. wykorzystania 27 %, fotowoltaiki 15 %, elektrolizerni 13 % i rezerwowo regulacyjnych elektrowni wodorowych o wskaźniku wykorzystania mocy zainstalowanej 14 %.

Kluczowe jest oczywiście to, że zarówno w sytuacji 0% OZE, jak i w sytuacji 100% OZE dla ustalenia oczekiwanej ceny energii sumę wszystkich kosztów obu systemów dzielimy przez tę samą sprzedaż.

W przypadku systemu bez OZE potrzebujemy utrzymać 27,4 GW elektrowni za pomocą sprzedaży odpowiadającej zapotrzebowaniu 19,3 GW.

W przypadku systemu 100% OZE potrzebujemy utrzymać 190 GW elektrowni i elektrolizerni za pomocą sprzedaży również odpowiadającej temu samemu zapotrzebowaniu 19,3 GW.

W jakich warunkach ekonomicznych miałyby funkcjonować kosztowne, a niewykorzystane zestawy urządzeń magazynowych ? W jakich warunkach ekonomicznych taki system 100 % OZE miałby funkcjonować ?

Jak utrzymać 72 GW elektrolizerni obciążonych produkcją 13 % możliwości ?

Założenia techniczno ekonomiczne systemu „100 OZE” są przeciwieństwem wszystkiego, co wiemy o zasadach racjonalnego gospodarowania majątkiem. To przeciwieństwo ekonomii.

Właściciel, który zainwestował kapitał w moce produkcyjne urządzeń oczekuje, że te urządzenia będą produkowały, najlepiej obciążone na 102 %. TIRy mają jeździć, samoloty mają latać, linie produkcji telewizorów mają produkować telewizory, bo właściciel (ten wstrętny kapitalista) oczekuje zwrotu kapitału.

Oczekiwany przez „zielonych” system 100 % OZE jest tego przeciwieństwem: mają powstać urządzenia o gigantycznych mocach, mocach, których finansowanie ingeruje w możliwości gospodarcze całego kraju, natomiast z założenia te urządzenia mają stać. I nie da się tego poprawić inwestując w produkcję seryjną, czy też badania naukowe, ponieważ z założenia wynika to z niskiej dostępności odpowiednich warunków geograficznych, astronomicznych i pogodowych.

Wg. zielonych „elektrownie rezerwowe będą pracować krótko, zaledwie 14 % czasu”, a poza tym to w większości „OZE da radę”. Zieloni błędnie wierzą, że krótki czas pracy oznacza oszczędności kojarząc to tylko w aspekcie obniżenia zużycia paliwa. Ale to nie prawda. W systemie 100 % OZE nie ma zakupów paliwa. Mała produkcja oznacza tutaj po prostu znaczące podniesienie wartości składników cenotwórczych pochodzących od kosztów utrzymania mocy.

Wodorowa elektrownia rezerwowo-regulacyjna ma być cudem techniki.

Stawiamy jej najbardziej wyrafinowane żądania – ona ma zrealizować to, czego nie potrafią elektrownie OZE – ma parować podmuchy wiatru, ma dostarczać energię na każde żądanie, zapewniać długofalowe bezpieczeństwo energetyczne. W zamian zieloni oferują jej najniższe wynagrodzenie, wynagrodzenie ze sprzedaży zaledwie 14 % udziałów w rynku. W rzeczywistości taka elektrownia nie ma innego wyjścia, jak tylko „odbić sobie straty” podnosząc cenę, jak właściciel kwatery nad morzem. Elektrownia, która zamiast produkcji 70 % ma produkcję 14 % musi dla pokrycia podobnych kosztów stałych po prostu podnieść cenę pięciokrotnie.

Podobny przewód logiczny dotyczy wszystkich elektrowni i magazynów tworzących oczekiwany przez zielonych system „100 % OZE”. Wszystkie źródła: wiatrowe, słoneczne, elektrolizernie wraz z gospodarką magazynową, elektrownie wodorowe mają mieć horrendalne moce wielokrotnie przekraczające zapotrzebowanie, ale wskaźniki wykorzystania tych mocy mają się znajdować w zakresie od 13 do 27 %.

W systemach sterowalnych, bez jakichś szczególnych interwencji rządowych, koszty paliwa w stosunku do kosztów mocy układały się np. w proporcji 60/40 lub 70/30 lub 15/85 dla elektrowni jądrowych.

W systemie 100 % OZE pojawi się korzyść w postaci zredukowania do zera wyżej wymienionych 60 % kosztów paliwa. Za to pojawią się koszty utrzymania 610 % mocy elektrowni plus koszty elektrolizerni, gospodarki magazynowej i rozbudowy sieci elektrycznych i gazowych ( wodorowych ).

Zatem paradoks drogiego „taniego” OZE wynika stąd, że w systemie z OZE owszem, znikają koszty paliwa, ale pojawiają się wielokrotnie wyższe koszty mocy i ta wada znacznie przekracza korzyść.

Warto podkreślić także inne uwarunkowania znacznie podnoszące ceny w systemach z OZE. Np. na giełdzie, na której cenę wyznacza się wg. zasady Merit Order, cena ustalana jest wg. najdroższego źródła. Zatem, gdy w dzień mało wietrzny na giełdzie pojawi się elektrownia wodorowa (ogólnie szczytowa), która, jak to wykazano musi sobie „odbić” koszty oczekiwania – cena pójdzie tylko w górę. Przy wyższej cenie elektrowni najdroższej źródła o niższych kosztach odnotują większe zyski. Ale taniego prądu dla odbiorców nie będzie.

Nieco ku realności. Są organizacje, które już tworzą kilkuset stronicowe opisy "tworzącego się rynku wodoru". Pod zawodowo sporządzoną infografiką ginie im tylko pierwsza strona, strona, na której powinno być opisane statystyczne prawdopodobieństwo wystąpienia nadwyżki OZE. Słoneczny front atmosferyczny to rzadkość, albo jest zimno i wieje, albo ładna pogoda i świeci.

Spójrzcie jeszcze raz na rys.4.2, bo pewnie wam to umknęło. Generacja między 72, a 47 GW (moc całej Polski) jest tak rzadko, że zlewa się z osią Y. Jest więc jasne, że z powodów technicznych i ekonomicznych takiej nadwyżki nie złapiemy. Czyli 100 % OZE nie będzie, i tylko pytanie, co dalej.

Te elektrolizernie i elektrownie wodorowe, które za pomocą lobbystów i przepisów ustawią się bliżej podstawy obciążenia będą pracować

dłużej - mogą się utrzymać, im rzeczywiście wystarczą magazyny zaledwie kilku godzinne, czy też max kilkudniowe.

Ale nie dadzą rady obsłużyć szczytowych wartości nadwyżki, ani szczytowych niedoborów zimowych. Utrzymywanie zapasów tylko na zimę będzie tak koszmarnie drogie, że się nie opłaci. Poza tym OZE wymusza liberalne podejście do energetyki, więc gdyby ktoś zachomikował sobie zapas energii na zimę, która wystąpi raz na kilka lat, to wystawi cenę, jak to się już zdarzyło w Ameryce 70000 $/MWh.

Wykazano, że 100 % OZE nie będzie. OZE umywa ręce od problematyki zagadnień szczytowych. Zapewne "z łaski" mają to realizować resztki elektrowni węglowych. Ale wierzajcie mi, nie da się uruchomić bloku parowego raz na 8 lat, poza tym trzeba utrzymać w gotowości ludzi, a Kodeks Pracy swoje wymogi ma. Takie rzeczy trzeba będzie robić na koszt państwa w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, samo OZE będzie się chwaliło, jako dostarczyciel "darmowej energii", a jego lobbyści będą żyli z wiecznego narzekania na górników i węgiel. Badając możliwości powrotu do realności autor wykonał także symulację pracy KSE 100 % OZE z magazynami o sprawności 90 % i wtedy wszystkie ustalone wielkości wyszły odpowiednio mniejsze, ale niewiele. Wymagana byłaby budowa 100 GW (a nie 118 GW) elektrowni, także i średnia moc strat gospodarki magazynowej byłaby mniejsza i wyniosła 0,83 GW (a nie 5,8 GW). Dalej jednak są to wartości absurdalne w porówaniu np. z budową elektrowni atomowej.

Dysputa o elektrociepłowniach W tym badaniu autor problemu EC nie rozwiązał, tak samo, jak zieloni. Istnienie elektrociepłowni (ogólnie nJWCD) oznacza wymuszoną generację prądu i niemożność wyłączenia się z powodu nadmiaru OZE. Zatem problematyka nadwyżki wystąpi znacznie wcześniej, niż to zaplanował autor. Najpewniej marzeniem zielonych jest EC zlikwidować i przerobić na indywidualne pompy ciepła. Ale wtedy zamiast bloku generującego 50 MWe prądu i 100 MWt ciepła będzie zakup od 30 (dla pomp ciepła) do 100 MWe prądu dla kotłów elektrodowych. (Ponadto w szczycie pompy ciepła nie działają, wtedy również trzeba 100 MWe prądu).

Można też próbować skojarzyć z produkcją ciepła elektrolizernie, co podniesie sprawność gospodarki wodorowej, ale w każdym wypadku nastąpi wyprowadzenie pewnej ilości energii elektrycznej z systemu. Latem ciepło z elektrolizerni zawsze musi iść na straty. Zimą, gdy weźmiemy ciepło z elektrolizerni, to musimy ograniczyć ciepło z kogeneracji, więc na rynku będzie mniej prądu, także dla elektrolizerni. (Albo mała EC musiałaby pracować w niskosprawnej kondensacji). Ogólnie wszystkie proste pomysły na przejmowanie nadwyżki OZE (jak kotły elektrodowe) są obarczone takim grzechem, jak spalanie pszenicy w czasie klęski urodzaju. 20.05.2022.